No tylko coraz częściej zastanawiam się, z jakiej racji Mariusz ma wrócić do kadry? No pytam?
Dochodzą więc do wniosku, że chyba jedynym człowiekiem, który trzeźwo myśli i zawsze wie co powiedzieć jest P. Ireneusz Mazur.
– Anastasiemu z Wlazłym jest nie po drodze i temat jest zamknięty. Co nie zmienia mojego zdania, że Mariusz to jeden z najzdolniejszych siatkarzy na pozycji atakującego. Rola Pawła też jest nie do przecenienia. To prawdziwy przywódca – mówi "Faktowi" były trener kadry Ireneusz Mazur.
Polać Panu, Panie Irku.
Ja powiem tak. Mariusz jest dla mnie przykładem jak należy postępować by zostać legendą za życia.
Mówią "wypiął się na kadrę"
Zastanawiam się czy aby na pewno człowiek, który jest w stanie powiedzieć tak o Mariuszu, wie o kim mówi. Często pukam się w głowę przed monitorem czytając tak żenujące wypowiedzi, dlatego postaram się przytoczyć kilka komentarzy Mariusza zawartych w starym jak świat oświadczeniu, którego niektórym nie chcę się czytać. Żwawiej za to tej części idzie komentowanie nie na temat.
SKARPETKI
W reprezentacji nigdy nie grałem i nie będę grał dla pieniędzy. Po prostu wydawało mi się, że występując w kadrze powinno myśleć się tylko o treningu i o grze. Nie o sprawach organizacyjnych, nie o różnych detalach, jak czysty sprzęt treningowy. Zarzucono mi, że nie piorę własnych rzeczy – na kadrze nie ma na to czasu i chyba każdy to rozumie. Gdy dostajemy swój sprzęt po praniu dla całej drużyny, często zdarza się, że nie wszystko do ciebie wraca. Sprawa skarpetek pojawiła się, bo dostałem 5 par na ponad 2 miesiące. Gdyby powiedziano mi, żebym sam sobie kupił sprzęt, oczywiście bym tak zrobił. Tymczasem mówiono, że dostanę wszystko „następnego dnia”. Sprawa kupna ubrań jest zresztą utrudniona, bo nasze kontrakty wymagają, byśmy chodzili tylko w określonej marce, która ma kontrakt ze Związkiem. W przeciwnym razie PZPS i nam grożą kary, co jest zrozumiałe. Domagałem się tylko tego, byśmy dostali to, co powinniśmy. Dzień po wywiadzie o skarpetkach otrzymałem nagle 20 par, choć wcześniej przez kilka tygodni nie mogłem się doprosić choćby o jedną. Tylko wtedy już ich nie potrzebowałem, jechaliśmy na turniej… To wszystko są detale, ale one składają się na sukces. Gdy potem brakuje ci jednej piłki do zwycięstwa, zaczynasz myśleć, co mogłeś zrobić lepiej, czego ci zabrakło… Zresztą sprawa skarpetek nie była jedyną. Były zgrupowania na których długo nie dostawałem potrzebnego sprzętu, a tłumaczono to… zmianą kroju literki „p” w logo sponsora. Zdarzyło się, że przez dwa tygodnie zgrupowania nie dostawałem koszulki polo, w której przecież byłem zobowiązany chodzić i o którą wiele razy prosiłem! Tymczasem kiedyś, po artykule w gazecie na temat sprzętu, nagle wydano nam następnego dnia wszystko, czego potrzebowaliśmy. Ze starym logo. Okazało się, że sprzęt był i czekał… Przepraszam, ale ja takich zaniedbań zrozumieć nie potrafiłem.
WALKA Z PZPS, BRAK UBEZPIECZEŃ...
Polski Związek Piłki Siatkowej w żadnym stopniu się mną nie interesował i gdyby nie Raul Lozano, który zażądał, by wysłać mnie na badanie do Barcelony, żadnej pomocy bym się nie doczekał. I to był ostatni raz, gdy Związek mi pomógł. Działo się to dokładnie po mistrzostwach Europy w 2007 roku, na których nie mogłem już zagrać. A to był czas, w którym zupełnie nie panowałem już nad własnym organizmem. Skurcze łapały mnie nawet po dziesięciu wyskokach w górę. Bardzo się bałem o swoje zdrowie i przyszłość.
W mediach obarczono mnie winą za nieudany występ kadry w Moskwie. Związek tego nie dementował, ale wtedy nie chciałem przedstawiać publicznie swoich racji i pokazywać, jak mnie potraktowano. Liczyła się tylko olimpijska kwalifikacja.
Podczas pierwszej rundy eliminacji, prekwalifikacji w węgierskim Szombathely skręciłem staw skokowy. Był tam lekarz kadry i należycie się mną zajął, ale na tym troska Związku o mnie po tej kontuzji się skończyła. Nikt nawet nie zapytał, czy wszystko ze mną w porządku i co będzie dalej. Nie dostałem też oczywiście do wypełnienia żadnych dokumentów niezbędnych do uzyskania pomocy ubezpieczyciela. Pozostawiono mnie więc z urazem samemu sobie i choć kontuzji doznałem w meczu kadry, pozostało mi tylko liczyć na pomoc Klubu. Ja mam to szczęście, że gram w PGE Skrze Bełchatów, czyli takim klubie, w którym zawsze szanowano człowieka i nigdy nie odmówiono mu pomocy. Nie wszyscy mają to szczęście, gdy wracają z urazem ze zgrupowania kadry. Wiele klubów rozwiązuje wtedy umowy lub zdecydowanie redukuje zarobki siatkarza. W PGE Skrze takiego zagrożenia nigdy nie było.
Oczywiście, skręcenie kostki nie jest najpoważniejszą z kontuzji, ale cała ta sytuacja dobrze pokazuje mechanizmy działania Związku.
i na koniec...
Dlaczego piszę to wszystko? Bo zniszczono moje marzenia. Bo czuję się kopany i poniewierany niesłusznie, choć rozmawiałem z Prezesem Przedpełskim o porozumieniu, zawieszeniu broni dla dobra dyscypliny. Powiedziałem co mnie boli, On uznał moje racje i mieliśmy nie prowadzić publicznej dyskusji. Stało się inaczej. Teraz zareagowałem, bo mam obawy, że po wypowiedziach prezesa Przedpełskiego niedługo nie odróżnimy siatkarskiej hali od niektórych stadionów piłkarskich. Szkoda, że ze wspaniałej atmosfery, która była naszym znakiem rozpoznawczym, może wiele nie pozostać. Nie podoba mi się, że związek rozmawia ze mną przez media ... Inne były warunki naszego porozumienia.
Ja temu człowiekowi nie mam nic do zarzucenia. Kocha kadrę całym sercem i na każdym kroku to podkreśla. Boli mnie fakt, że nie może stanąć w szeregu z naszymi chłopakami i wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego z najwyższego stopnia podium, że nie może pokazać tego na co go stać. Przykro mi, że jeden z najlepszych atakujących na świecie nie gra w reprezentacji, że siedzi w domu, przed telewizorem podczas, gdy mógłby wiele zrobić. Dla kibiców, dla Związku. Ale nie chce. Nie dziwię mu się. Cały czas robiono z niego głupiego. Wlazły był najgorszy, Wlazły się odwrócił. GÓWNO PRAWDA. Mariusz robił co mógł by wspomóc kadrę, tym bardziej to wszystko pokazuje to oświadczenie.
NADAL KTOŚ CHCE POWIEDZIEĆ, ŻE WSZYSTKO JEST WINĄ WLAZŁEGO?
– Anastasiemu z
Wlazłym jest nie po drodze i temat jest zamknięty. Co nie zmienia mojego
zdania, że Mariusz to jeden z najzdolniejszych siatkarzy
na pozycji atakującego. Rola Pawła też jest nie do przecenienia. To
prawdziwy przywódca – mówi "Faktowi" były trener kadry Ireneusz Mazur.
– Anastasiemu z
Wlazłym jest nie po drodze i temat jest zamknięty. Co nie zmienia mojego
zdania, że Mariusz to jeden z najzdolniejszych siatkarzy
na pozycji atakującego. Rola Pawła też jest nie do przecenienia. To
prawdziwy przywódca – mówi "Faktowi" były trener kadry Ireneusz Mazur.
– Anastasiemu z
Wlazłym jest nie po drodze i temat jest zamknięty. Co nie zmienia mojego
zdania, że Mariusz to jeden z najzdolniejszych siatkarzy
na pozycji atakującego. Rola Pawła też jest nie do przecenienia. To
prawdziwy przywódca – mówi "Faktowi" były trener kadry Ireneusz Mazur.