czwartek, 18 lipca 2013

Mariusz kadra, Mariusz nie kadra, start stop czyli Szampon wrócić nie chce chyba słusznie

Ostatnio przeglądając wszystkie portale albo Fan Page o siatkówce nie sposób nie natknąć się na ckliwe posty "Mariusz wróć" "gdzie Ty jesteś, Boże Szampon ostoją"
No tylko coraz częściej zastanawiam się, z jakiej racji Mariusz ma wrócić do kadry? No pytam?
Dochodzą więc do wniosku, że chyba jedynym człowiekiem, który trzeźwo myśli i zawsze wie co powiedzieć jest P. Ireneusz Mazur.

 – Anastasiemu z Wlazłym jest nie po drodze i temat jest zamknięty. Co nie zmienia mojego zdania, że Mariusz to jeden z najzdolniejszych siatkarzy na pozycji atakującego. Rola Pawła też jest nie do przecenienia. To prawdziwy przywódca – mówi "Faktowi" były trener kadry Ireneusz Mazur.

Polać Panu, Panie Irku.
Ja powiem tak. Mariusz jest dla mnie przykładem jak należy postępować by zostać legendą za życia.
Mówią "wypiął się na kadrę"
 Zastanawiam się czy aby na pewno człowiek, który jest w stanie powiedzieć tak o Mariuszu, wie o kim mówi.  Często pukam się w głowę przed monitorem czytając tak żenujące wypowiedzi, dlatego postaram się przytoczyć kilka komentarzy Mariusza zawartych w starym jak świat oświadczeniu, którego niektórym nie chcę się czytać. Żwawiej za to tej części idzie komentowanie nie na temat.


SKARPETKI

W reprezentacji nigdy nie grałem i nie będę grał dla pieniędzy. Po prostu wydawało mi się, że występując w kadrze powinno myśleć się tylko o treningu i o grze. Nie o sprawach organizacyjnych, nie o różnych detalach, jak czysty sprzęt treningowy. Zarzucono mi, że nie piorę własnych rzeczy – na kadrze nie ma na to czasu i chyba każdy to rozumie. Gdy dostajemy swój sprzęt po praniu dla całej drużyny, często zdarza się, że nie wszystko do ciebie wraca. Sprawa skarpetek pojawiła się, bo dostałem 5 par na ponad 2 miesiące. Gdyby powiedziano mi, żebym sam sobie kupił sprzęt, oczywiście bym tak zrobił. Tymczasem mówiono, że dostanę wszystko „następnego dnia”. Sprawa kupna ubrań jest zresztą utrudniona, bo nasze kontrakty wymagają, byśmy chodzili tylko w określonej marce, która ma kontrakt ze Związkiem. W przeciwnym razie PZPS i nam grożą kary, co jest zrozumiałe. Domagałem się tylko tego, byśmy dostali to, co powinniśmy. Dzień po wywiadzie o skarpetkach otrzymałem nagle 20 par, choć wcześniej przez kilka tygodni nie mogłem się  doprosić choćby o jedną. Tylko wtedy już ich nie potrzebowałem, jechaliśmy na turniej… To wszystko są detale, ale one składają się na sukces. Gdy potem brakuje ci jednej piłki do zwycięstwa, zaczynasz myśleć, co mogłeś zrobić lepiej, czego ci zabrakło… Zresztą sprawa skarpetek nie była jedyną. Były zgrupowania na których długo nie dostawałem potrzebnego sprzętu, a tłumaczono to… zmianą kroju literki „p” w logo sponsora. Zdarzyło się, że przez dwa tygodnie zgrupowania nie dostawałem koszulki polo, w której przecież byłem zobowiązany chodzić i o którą wiele razy prosiłem! Tymczasem kiedyś, po artykule w gazecie na temat sprzętu, nagle wydano nam następnego dnia wszystko, czego potrzebowaliśmy. Ze starym logo. Okazało się, że sprzęt był i czekał… Przepraszam, ale ja takich zaniedbań zrozumieć nie potrafiłem.    



WALKA Z PZPS, BRAK UBEZPIECZEŃ...

Polski Związek Piłki Siatkowej w żadnym stopniu się mną nie interesował i gdyby nie Raul Lozano, który zażądał, by wysłać mnie na badanie do Barcelony, żadnej pomocy bym się nie doczekał. I to był ostatni raz, gdy Związek mi pomógł. Działo się to dokładnie po mistrzostwach Europy w 2007 roku, na których nie mogłem już zagrać. A to był czas, w którym zupełnie nie panowałem już nad własnym organizmem. Skurcze łapały mnie nawet po dziesięciu wyskokach w górę. Bardzo się bałem o swoje zdrowie i przyszłość.
W mediach obarczono mnie winą za nieudany występ kadry w Moskwie. Związek tego nie dementował, ale wtedy nie chciałem przedstawiać publicznie swoich racji i pokazywać, jak mnie potraktowano. Liczyła się tylko olimpijska kwalifikacja.
Podczas pierwszej rundy eliminacji, prekwalifikacji w węgierskim Szombathely skręciłem staw skokowy. Był tam lekarz kadry i należycie się mną zajął, ale na tym troska Związku o mnie po tej kontuzji się skończyła. Nikt nawet nie zapytał, czy wszystko ze mną w porządku i co będzie dalej. Nie dostałem też oczywiście do wypełnienia żadnych dokumentów niezbędnych do uzyskania pomocy ubezpieczyciela. Pozostawiono mnie więc z urazem samemu sobie i choć kontuzji doznałem w meczu kadry, pozostało mi tylko liczyć na pomoc Klubu. Ja mam to szczęście, że gram w PGE Skrze Bełchatów, czyli takim klubie, w którym zawsze szanowano człowieka i nigdy nie odmówiono mu pomocy. Nie wszyscy mają to szczęście, gdy wracają z urazem ze zgrupowania kadry. Wiele klubów rozwiązuje wtedy umowy lub zdecydowanie redukuje zarobki siatkarza. W PGE Skrze takiego zagrożenia nigdy nie było.
Oczywiście, skręcenie kostki nie jest najpoważniejszą z kontuzji, ale cała ta sytuacja dobrze pokazuje mechanizmy działania Związku.


i na koniec...

Dlaczego piszę to wszystko? Bo zniszczono moje marzenia. Bo czuję się kopany i poniewierany niesłusznie, choć rozmawiałem z Prezesem Przedpełskim o porozumieniu, zawieszeniu broni dla dobra dyscypliny. Powiedziałem co mnie boli, On uznał moje racje i mieliśmy nie prowadzić publicznej dyskusji. Stało się inaczej. Teraz zareagowałem, bo mam obawy, że po wypowiedziach prezesa Przedpełskiego niedługo nie odróżnimy siatkarskiej hali od niektórych stadionów piłkarskich. Szkoda, że ze wspaniałej atmosfery, która była naszym znakiem rozpoznawczym, może wiele nie pozostać. Nie podoba mi się, że związek rozmawia ze mną przez media ... Inne były warunki naszego porozumienia.




Ja temu człowiekowi nie mam nic do zarzucenia. Kocha kadrę całym sercem i na każdym kroku to podkreśla. Boli mnie fakt, że nie może stanąć w szeregu z naszymi chłopakami i wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego z najwyższego stopnia podium, że nie może pokazać tego na co go stać. Przykro mi, że jeden z najlepszych atakujących na świecie nie gra w reprezentacji, że siedzi w domu, przed telewizorem podczas, gdy mógłby wiele zrobić. Dla kibiców, dla Związku. Ale nie chce. Nie dziwię mu się. Cały czas robiono z niego głupiego. Wlazły był najgorszy, Wlazły się odwrócił. GÓWNO PRAWDA. Mariusz robił co mógł by wspomóc kadrę, tym bardziej to wszystko pokazuje to oświadczenie.
NADAL KTOŚ CHCE POWIEDZIEĆ, ŻE WSZYSTKO JEST WINĄ WLAZŁEGO?


– Anastasiemu z Wlazłym jest nie po drodze i temat jest zamknięty. Co nie zmienia mojego zdania, że Mariusz to jeden z najzdolniejszych siatkarzy na pozycji atakującego. Rola Pawła też jest nie do przecenienia. To prawdziwy przywódca – mówi "Faktowi" były trener kadry Ireneusz Mazur.
– Anastasiemu z Wlazłym jest nie po drodze i temat jest zamknięty. Co nie zmienia mojego zdania, że Mariusz to jeden z najzdolniejszych siatkarzy na pozycji atakującego. Rola Pawła też jest nie do przecenienia. To prawdziwy przywódca – mówi "Faktowi" były trener kadry Ireneusz Mazur.
– Anastasiemu z Wlazłym jest nie po drodze i temat jest zamknięty. Co nie zmienia mojego zdania, że Mariusz to jeden z najzdolniejszych siatkarzy na pozycji atakującego. Rola Pawła też jest nie do przecenienia. To prawdziwy przywódca – mówi "Faktowi" były trener kadry Ireneusz Mazur.

10 komentarzy:

  1. dobrze powiedziane. zgadzam się z tobą

    OdpowiedzUsuń
  2. nie ma co dodać, wszystko zostało napisane. Szkoda tylko, że niektórzy nadal myślą i żyją w przekonaniu że to Mariusz jest tym hmm, prowodyrem (?)...
    Wlazły zrobił dużo dla kadry i kadrowiczów a co zrobił Związek dla Wlazłego...?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mariusz zrobił bardzo dużo ale traktowanie go jak Boga to chyba już przesada.

    Chciał wrócić do kadry kiedy zobaczył,że pojadą na IO.
    Ja do niego nic nie mam wiem ile zrobił ale ciagły temat nagonki,że Mariusz wróć Mariusz wróć gdyby chciał to by wrócił bez względu na to kto jest trenerem grają dla Orzełka na piersi a nie dla AA.


    a pan Irek jak zawsze mądrze gada.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miał swoje powody do odejścia z kadry, ale nie powinien do niej wracać. Anastasi ma swoją wizję drużyny, nie powinno mu się narzucać kto ma grać a kto nie. Poza tym, pojawienie się Wlazłego wiele by komplikowało-zgranie, wyćwiczone elementy.
    Przykro mi, ale uważam że Wlazły i kadra to temat zamknięty, tyle.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie mogę tego zrozumieć jak PZPS może tak traktować najlepszego polskiego atakującego?! zaczyna ( być może już trwa) się robić taki sam burdel jak w PZPN(ale przynajmniej Boniek próbuje to ogarnąć).. to wszystko nie jest normalne.. wcale mu sie nie dziwię że nie chce grać.. moim zdaniem AA i PZPS "bawi się" Wlazłym wykorzystuja go daja mu nadzieję że będzie grał,że wszystko jest juz dobrze po czym robia z niego głupka obrzucając go błotem prasie i mówiąc że "zabije ducha drużyny" z całym szacunkiem do Andrei ale niby w jaki sposób miałby to zrobić?! Mariuszowi tak samo zależy na wygranych reprezentacji(co nie raz udowodnił) jak Andrei.. tak sie po prostu nie postępuje.. ja jestem całym sercem za Mariuszem i wierz że bedzie mi dane oglądać go w reprezentacji... a teraz nie pozostaje nam nic innego jak wierzyć że chłopaki się odbudują i pokażą na co ich stać..

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze mówisz, polać Ci. Chciał odejść, jego decyzja, więc teraz niech nie gadają, że on jest najgorszy. Najlepszy atakujący, ale zrobił to dla swojego dobra. ;) Pozdrawiamm, Gabi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. taaaak bo tylko on nie dostawal skarpetek taaaak -_____-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. weź przeczytaj jeszcze raz a potem dopiero pisz -.-

      Usuń
  8. Nareszcie ktoś, kto myśli tak jak ja... Zgadzam się z Tobą w 100%!
    Mariusz jest wielkim zawodnikiem, ale niestety nie każdy potrafi to dostrzec. Pytanie dlaczego? Czy ludzie naprawdę lubią być okłamywani i żyć w przekonaniu, że wszystko jest piękne i kolorowe. Mariusz jako jedyny z naszych reprezentantów odważył się mówić, że nie wszystko jest takie, jak się kibicom wydaje, a związek nie jest "cacy". I co z tego ma? On jest wygwizdywany, wyśmiewany, a reszta reprezentantów ma teraz wszystko to, o co Mariusz sam walczył.

    Podziwiam ludzi, którzy od początku wspierali Mariusza i nigdy się na niego nie wypieli oraz odważnie mówią, to co myślą. Szkoda, że jest ich tak mało :(

    OdpowiedzUsuń
  9. cóż według mnie sprawa Mariusza należy do grona "specyficznych" i my jako kibice nie mamy na nią żadnego wpływu. co się stało, to się nie odstanie, a powrót Szampona jak na razie uważam raczej za niemożliwy. i nie piszę tego, bo go "nie lubię". nie, nigdy w życiu! to miedzy innymi przez niego zakochałam się w siatkówce jakieś siedem lat temu i nigdy mu nie zapomnę tych pięknych emocji, których dostarczał będąc na parkiecie. niemniej jednak uważam, że chyba jego czas w kadrze bezpowrotnie minął, bo pewnych błędów się nie wybacza, a zwłaszcza takich, które ewidentnie popełnił PZPS (i jeszcze strugają głupa, że nich się nie stało!). Z drugiej strony chciałabym go jeszcze zobaczyć w biało - czerwonych barwach, ale chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do Jarskiego i Bartmana na pozycji atakującego i na chwilę obecną nie wyobrażam sobie kadry bez nich. w każdym razie Wlazły nie wróci - a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. (i tak już zupełnie nawiasem mówiąc, już chyba nie wiem który raz piszę komentarz o podobnej treści na czyimś blogu/fan page'u/czy czymś tam innym.)

    OdpowiedzUsuń